piątek, 19 października 2012

Dyżurnym być... Austeildienst sein...

Dziś piątek.
Miałem pięć lekcji.
Na matematyce rozdawałem kartki do pracy. Linus pyta "A co tu trzeba robić?", za chwilę Natalia pyta: "A tu...co trzeba?", Max pyta "A w tym zadaniu to co trzeba zrobić?"
Już mi wchodzą wszyscy za dużo na głowę, mam na nich nerwy.
O mało nie dostałem uwagi, bo Natalia posądziła mnie, że jej podstawiłem nogę, a ja tego nie zrobiłem.
Na sporcie wszyscy biegli trzy rundy a ja przebiegłem cztery.
Potem mogliśmy sobie ćwiczyć jak chcieliśmy, ja grałem w piłkę z Alexem.
Jak wracaliśmy z mamą ze szkoły, to widzieliśmy karetkę, nie lubię karetek, bo mają za głośny sygnał i nigdy ich nie lubiłem.
A moja Loca siedziała w oknie i na mnie czekała.

Heute ist Freitag.
Ich hatte fünf Stunden.
In Mathe habe ich Arbeitsblätter ausgeteilt. Linus fragt "Und was sollen wir hier machen?", danach fragt Natalia: "Und hier...was soll man?", dann fragt Max: "Und was soll man in dieser Aufgabe machen?"
Alle gehen mir schon langsam auf die nerven.
Ich habe fast einen Eintrag bekommen, weil mich Natalia beschuldigt hat, dass ich ihr den Bein gestellt habe, aber ich habe es nicht gemacht.
In Sport sollten wir alle drei Runden gelaufen und ich habe vier Runden geschafft.
Danach könnten wir alles machen was wir mochten, ich habe mit Alex Fußball gespielt.
Als wir mit Mama nach Hause gegangen sind, haben wir einen Krankenwagen gesehen, ich mag keine Krankenwagen, weil sie zu laut sind und ich habe sie niemals gern gehabt.
Und meine Loca saß den ganzen Tag in Fenster und hat auf mich gewartet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz